Stałem przed zamkniętą żelazną bramą, sięgającą prawie do nieba. Broniła dostępu do OGRODU TAJEMNIC, otoczonego wysokim kamiennym murem. Musiałem tam się dostać, aby zrozumieć sens mojego istnienia.
W bramie nie było klamki, ani kołatki; nacisnąłem na nią z całych sił - nawet nie drgnęła. Podniosłem duży kamień, zastukałem. Rozległ się dźwięk podobny do głosu dzwonu. Zastukałem drugi raz, trzeci, czwarty. Brama śpiewała. Uderzałem w nią coraz mocniej, rytmicznie, zafascynowany żelazną melodią.
Ale nikt mi nie otwierał. Do końca, którego nawet nie zauważyłem, niesiony tym dźwiękiem do samego nieba...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz