Równo z wybiciem godziny dwunastej w południe mój Cień zapytał mnie, czy jestem szczęśliwy. Zdębiałem, bo właśnie drobiazgowo planowałem zakupy prowiantu na cały tydzień.
- Szczęśliwy? - upewniłem się.
- Tak. Czy w twoim sercu gości szczęście...
Odpowiedziałem zniecierpliwiony:
- W tej chwili, nie za bardzo, bo moje serce i mózg zajęte są liczeniem pieniędzy, które muszę wydać, aby żyć w spokoju i w beztrosce...
- Ale tak ogólnie - Cień domagał się konkretów.
- Ogólnie i szczególnie jestem szczęśliwy. Bo jestem pogodzony z wiekiem, lubię patrzeć na ładne rzeczy, moje życie biegnie w równym rytmie, z niewielkimi tylko zakłóceniami, jestem w miarę zdrowy, a moje pragnienia nie są zbytnio wygórowane i nie przynoszą mi frustracji. Wystarczy ci?...
Cień mruknął coś pod nosem
- A ty jesteś szczęśliwy przy mnie? - spytałem.
- Tak, kiedy marzę, że jestem cieniem ambitnego, młodego człowieka - zaśmiał się mój Cień i uciekł, chowając się w cieniu przyulicznego drzewa.
Ale szybko do mnie wrócił..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz