poniedziałek, 16 czerwca 2025

SNY NIEDOBUDZONE - 41 (z książki - 1015 r.)

PORTRET

   Schodzi co jakiś czas z płótna, siada na moim tapczanie i patrzymy na siebie w błogiej pustce, rozumiejąc się bez słów.

   Portret z zielonym tłem. Moja osiemnastoletnia twarz, namalowana przez ojca Edwarda, malarza; mam po nim drugie imię, kształt dłoni i wiele cech charakteru.

   Twarz jest smutna, zadumana nad niewiadomą dojrzałości, która przyjdzie po egzaminie maturalnym i pierwszych zawirowaniach. Ale w oczach czai się ciekawość jutra.

   Zawsze w końcu pyta:

   - No i jak ci się powodzi?

   Zawsze odpowiadam:

   - Tak samo, jak tobie. Żyję w ramie lekko pozłacanej.

   I moja osiemnastoletnia twarz wybucha śmiechem, budząc mnie ze snu…




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz