WSTĘP
Słońce zachodziło wczesnowiosennie, rzucając
ostatnie spojrzenie na Bajdołę. Bajdoła pociemniała, czerwieniejąc się;
kształty zamazywały się z wolna, aż utonęły w zupełnej ciemności. Wiedziała, że
słońce oświetla teraz inne: blondynki, szatynki, rude i zupełnie czarne,
igrając światłem z ich ciałami. Ale Bajdoła nie była zazdrosna – lubiła
ciemność i ciszę. Ciemność i cisza powinny ukołysać do snu Bajdołę. Ale
niestety – tego dnia była pełnia Księżyca, a Księżyc nigdy nie pozwala zasnąć i
zmusza do namiętności…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz