piątek, 20 stycznia 2012

NAZYWANIE - DIALOGI NIETEATRALNE (IV)

IV

(Wroński chodzi nerwowo po pokoju, za nim Edward...)

WROŃSKI: Nie chodź tak za mną!
EDWARD: Chcę ci pomóc.
WROŃSKI: Wiem, ale nie łaź. To mnie jeszcze bardziej denerwuje. 
EDWARD: Co zrobimy?
WROŃSKI: Nie mam pojęcia.
EDWARD: Jak długo już tam siedzi?
WROŃSKI: Z godzinę, albo i dłużej... Michał, wychodź!
EDWARD: Cisza. Nic nie słychać... Może się utopił?
WROŃSKI: Gadasz głupoty. Jak można się utopić w ubikacji.
EDWARD: Może zasnął? Czytał jak zwykle nudną książkę i zasnął.
WROŃSKI: Przecież stukam w drzwi. Martwy by się obudził.
EDWARD: Michałku!!!
WROŃSKI: Zostaw klamkę. Urwiesz i dopiero się do niego nie dostaniemy... Boże miłosierny, co mogło mu się stać? Nigdy się nie zamykał.
EDWARD: Fakt. Nikt z nas się nie zamykał. Może ta zasuwka sama się zasunęła?
WROŃSKI: Jak masz zamiar gadać same głupstwa, to idź do kąta i mi nie przeszkadzaj!
EDWARD: Przepraszam. Już nic nie będę mówił.
WROŃSKI: Może wyłamać drzwi?
EDWARD: Michał, wyjdź. Ja już nie mogę wytrzymać...
WROŃSKI: To na niego nie działa.
EDWARD: Ale mnie się naprawdę chce do ubikacji, nie bujam.
WROŃSKI: Zrób siusiu do zlewu i nie zawracaj głowy.
EDWARD: No wiesz...
WROŃSKI: Cicho! Słyszę coś...
EDWARD: Co?
WROŃSKI: Jakby szelest.
EDWARD: Znaczy żyje.
WROŃSKI: A ty byś chciał, żeby nie żył?
EDWARD: Ja?!
WROŃSKI: Chciałbyś być na pierwszym miejscu. Wiem!
EDWARD: Wolę być na uboczu. Bezpieczniej.
WROŃSKI: To jest pomysł... Michał! Słuchaj uważnie... Jeśli nie wyjdziesz w ciągu minuty, idę do urzędu miejskiego i zamieniam drugie imię na pierwsze! Słyszysz?... Będę Edwardem Michałem Wrońskim... Nawet to lepiej brzmi.
EDWARD: O, tak... Zgadzam się.
WROŃSKI: Ty nie masz nic do gadania. Idź do swojego kąta i czekaj.
EDWARD: Dobrze, dobrze...
WROŃSKI: Michał, liczę do dziesięciu! Ostrzegam, mówię serio... Raz, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, siedem, osiem, dziewięć...
MICHAŁ: Dobra. Wychodzę!
WROŃSKI: Ty kretynie! Idioto!... O mało nie dostałem zawału.
MICHAŁ: No co? Chciałem tylko usłyszeć, jak zareagujecie na moje zniknięcie.
WROŃSKI: Za karę nie będziesz się odzywał przez dwa dni!
EDWARD: Ale kara, ale kara.
MICHAŁ: Nie ciesz się, Edziu. Nigdy nie będziesz na pierwszym miejscu.
EDWARD: Odezwał się, odezwał!
WROŃSKI: Zamknijcie się obydwaj. Wychodzę. Może do parku, a może na wódkę. Bez was! Siedzieć mi w domu. Macie zrobić porządek na biurku. Takiego burdelu dawno nie było!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz