piątek, 18 marca 2016

SNY CODZIENNE (nowe) - 82

DZISIAJ

   Biegnąc w codziennym rytmie, zderzyłem się ze ścianą. Rozstąpiła się z hukiem i znalazłem się w dziwnej rzeczywistości. W bezludnej scenerii nieznanego mi miasta ujrzałem tysiące zegarów - wszędzie stały, wisiały, chodziły, a każdy z nich wskazywał inną godzinę.
   Nie widziałem słońca na niebie, ale chyba był dzień; wydawał mi się wiecznie trwający.
   Dobrnąłem do rozległego Rynku z ratuszem pośrodku. Na ratuszowej wieży widniał duży zegar, a jego wskazówki wirowały jak oszalałe.
   - Zupełne wariactwo - powiedziałem głośno.
   Z Ratusza wyszedł postawny siwy mężczyzna w granatowym mundurze, w czapce ze złotym napisem: ZEGARMISTRZ.
   - O, dzień dobry. Przepraszam bardzo. Pan na pewno będzie wiedział, która jest godzina. W głowie mi się już kręci - zagadnąłem.
   - Przedwczoraj czy wczoraj? - spytał zegarmistrz z dziwnym uśmiechem.
   - Dzisiaj, oczywiście - odparłem stanowczo.
   - Dzisiejszego dnia tutaj nie ma. Został za ścianą. Może jutro tam wrócisz, jeśli trafisz na odpowiednie miejsce - zaśmiał się zegarmistrz i zniknął w drzwiach Ratusza, a zegar na wieży zagrał jakąś zwariowaną melodię, ale jakby mi skądś znaną...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz