sobota, 20 września 2014

CIEŃ (60)

   Było zachmurzenie duże z większymi przejaśnieniami. Nudno raczej, z błyskami ciekawszych momentów. Mój Cień krzątał się po kuchni i próbował ulepić ruskie pierogi.
   - Zostaw! - krzyknąłem. - Pełno mąki na podłodze. Nie będę po tobie sprzątał.
   Przestał, pozamiatał. Ziewnął. Usiłował opowiedzieć kawał.
   - Słyszałem to dwieście razy - westchnąłem.
   - Próbuję się jakoś rozerwać - jęknął.
   - Życie, mój drogi, to nie jest bajka o Babie Jadze. Ale może jutro będzie ciekawiej...
    - A co? Szykuje się coś?...
   - Mam nadzieję. Może zleci z Siódmego Nieba jakaś niespodzianka. Tam jest pełno niespodzianek...
   - Tak, bez niespodzianek ani rusz. Tylko one potrafią zabić nudę - powiedział mój Cień, fiknął kozła, jakby miał pięć lat i stłukł sobie kolano...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz