sobota, 27 września 2014

CIEŃ (67)

   Wracałem z dalekiej sennej podróży.
   - Co ci się śniło? - spytał mnie mój Cień, zanim jeszcze  nie obudziłem się na dobre i na złe.
   - Daj mi spokój, jeszcze śpię - jęknąłem.
   - Potem zapomnisz. Nigdy mi nie opowiadasz swoich snów.
   - Moje sny są bardzo trudne do opowiedzenia. Jak chcesz, mogę pozmyślać...
   - Pozmyślać, to ja mogę sobie sam. Powiedz tylko, o czym to mniej więcej było...
   - O! Biegłem przez jakiś dziwny las. Czerwony!...
   - Czerwony las? Dobrze. Wystarczy...
   I Cień pozwolił mi znowu zasnąć.
   Za chwilę naprawdę przyśnił mi się czerwony las, pachnący poziomkami i malinami, a ja byłem CZERWONYM SŁOŃCEM, rozpalonym i całkiem nieludzkim, wiszącym na zielonym niebie tuż nad czerwonymi drzewami, które szumiały jakąś dziwną melodię.
   Gdy obudziłem się, jakby po kilku latach, może wiekach, zupełnie tego wszystkiego nie pamiętałem.
   A i mój Cień nie pytał mnie już, co mi się śniło...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz