Po długim moim wahaniu zostałem naczelnym redaktorem tygodnika CIEŃ, zajmującym się problemtyką cieni w rożnych aspektach ludzkiej egzystencji.
Miało to być całkowicie nowe czasopismo o czarnobiałej szacie graficznej, bogato ilustrowane; z działami: politycznym, kulturalnym, życia towarzyskiego, rodzinnym, ekonomicznym i sportowym.
Mój Cień, gdy się o tym dowiedział, chodził dumny jak paw, prawie nie chciał stykać się z byle cieniami na ulicy.
- No, chyba jest oczywiste, że zaangażujesz mnie jako swojego sekretarza i głównego konsultanta.
- Oczywiście - zgodziłem się, bo dlaczego miałem się nie zgodzić. - Wszystko będę z tobą uzgadniał.
Niestety. Wyszedł tylko jeden numer, ponieważ tzw. zwroty wynosiły 89 procent. Wydawca tygodnika zbankrutował i wyjechał do Meksyku.
Mój Cień był niepocieszony. Ale po pewnym czasie wróciliśmy do swoich normalnych zajęć...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz