piątek, 1 sierpnia 2014

CIEŃ (10)

   - Ty masz nazwisko. A ja? - zaczął mój Cień ni stąd ni zowąd, kiedy staliśmy pod czerwonym światłem przed pasami.
   - Znowu pretensje. Po co ci nazwisko? - pytałem, gdy ruszyliśmy z tłumem przy zielonym. Czułem, że czeka mnie dłuższa z nim rozmowa, więc skierowałem nas w stronę skweru przed Urzędem Miejskim. Usiedliśmy.
   - To niesprawiedliwe - powiedział Cień, przyklejony do ławki. - Czy nie mógłbyś mnie jakoś nazwać? Wy ludzie wszystko nazywacie. Właściwie, co nie jest nazwane, dla was nie istnieje...
   - No, dobrze. Wybierz sobie jakieś nazwisko - westchnąłem.
   - A nie mogę nosić twojego? Imię sobie wymyślę...
   - W zasadzie możesz, czemu nie. Chcesz też mieć mój numer?...
   - Jaki numer?...
   - Każdy człowiek ma swój numer, długi, prawie nie do zapamiętania. Żeby nie powtarzał się z innym...
   - To dobrze, że nie jestem człowiekiem. Nie, numeru nie muszę mieć...
   Mój Cień wstał z ławki. Jakby urósł...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz