Pod koniec dnia do dzika Absura przychodził - wiecznie smutny - listonosz. Sprawdzał, czy nie ma dzikuski Absurdzicy, jeśli nie było, siadywał przy oknie, Absur naprzeciwko niego i milczeli z kwadransik. Nie musieli nic mówić, bo to co mieli do powiedzenia, wiedzieli obydwaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz