Zebrałem się w sobie i rozpocząłem zwiedzanie nowego dla mnie poziomu.
Co kilka kroków mijałem ludzi. Niektórzy kiwali mi głową, mówiąc cicho - NOSTRA!
- NOSTRA! - odpowiadałem.
Ale na ogół większość mijanych nie zwracała na mnie uwagi; szli nieśpiesznie, nie wiedziałem gdzie i po co. Niektóre twarze wydawały mi się jakby znajome, ale przecież wiedziałem, że to złudzenie.
- A jeśli nie złudzenie? - pomyślałem. - Może to są ludzie, których kiedyś spotkałem?
Zacząłem przypominać sobie twarze STAMTĄD. Setki, tysiące twarzy we mgle. Imiona i nazwiska zatarły się w większości... Koleżanki i koledzy ze szkoły, a nawet z przedszkola, kumple z podwórka, nauczyciele, sąsiedzi, dziewczyny nie do zdobycia i kochanki, przyjaciele, wrogowie, szefowie i koledzy z pracy.
- A przechodnie z ulic? Przecież zostawiłem na nich swój wzrok. Też są zarejestrowani w mojej pamięci...
Nagle usłyszałem:
- Hej, Michał!
Odwróciłem się. Za mną stał Sebastian. Rozglądając się wkoło, podał mi zmiętą kartkę.
- Masz, przeczytaj, a potem podrzuć gdzieś dyskretnie - szepnął. I odszedł, pogwizdując niezbyt czysto.
- Ciekawe, jak mam to przeczytać bez zwracania czyjejś uwagi i gdzie to mam podrzucić dyskretnie - pomyślałem trochę ubawiony.
Schowałem ten gorący kartofel do kieszeni. Wydawało mi się, że nikt tego nie zauważył.
C.D.N.
Co kilka kroków mijałem ludzi. Niektórzy kiwali mi głową, mówiąc cicho - NOSTRA!
- NOSTRA! - odpowiadałem.
Ale na ogół większość mijanych nie zwracała na mnie uwagi; szli nieśpiesznie, nie wiedziałem gdzie i po co. Niektóre twarze wydawały mi się jakby znajome, ale przecież wiedziałem, że to złudzenie.
- A jeśli nie złudzenie? - pomyślałem. - Może to są ludzie, których kiedyś spotkałem?
Zacząłem przypominać sobie twarze STAMTĄD. Setki, tysiące twarzy we mgle. Imiona i nazwiska zatarły się w większości... Koleżanki i koledzy ze szkoły, a nawet z przedszkola, kumple z podwórka, nauczyciele, sąsiedzi, dziewczyny nie do zdobycia i kochanki, przyjaciele, wrogowie, szefowie i koledzy z pracy.
- A przechodnie z ulic? Przecież zostawiłem na nich swój wzrok. Też są zarejestrowani w mojej pamięci...
Nagle usłyszałem:
- Hej, Michał!
Odwróciłem się. Za mną stał Sebastian. Rozglądając się wkoło, podał mi zmiętą kartkę.
- Masz, przeczytaj, a potem podrzuć gdzieś dyskretnie - szepnął. I odszedł, pogwizdując niezbyt czysto.
- Ciekawe, jak mam to przeczytać bez zwracania czyjejś uwagi i gdzie to mam podrzucić dyskretnie - pomyślałem trochę ubawiony.
Schowałem ten gorący kartofel do kieszeni. Wydawało mi się, że nikt tego nie zauważył.
C.D.N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz