niedziela, 19 czerwca 2016

BIAŁE KRZYŻE - odc. 6 : K O N I E C

   - Grubas! - mruknął Knysak, wstał pośpiesznie i zaczął mieszać farbę.
   Szef minął ich, ale zauważył, wrócił. Zgramolił się z motocykla, który zaraz, jakby ucieszony, zamilkł.
   - Odpoczywacie? - spytał, podchodząc do ławki.
   - Robota zrobiona! - Knysak pokazał namalowany krzyż.
   - Czekamy na ten furgon - dodał Dębek, nie wstając.
   Grubas nie patrzył im w oczy.
   - To dobrze, że odpoczęliście. Furgonetka się zepsuła. Wronowski naprawia. I jak go znam, to będzie naprawiał do jutra. Pójdziecie niestety na piechotę.
   - Do Wróblewa?! - wrzasnął Dębek i zerwał się z ławki.
   Grubas poprawił pasek na brzuchu.
   - Samochód marki marcedes rozbił się w miejscowości Wróblewo. Gdyby rozbił się na ten przykład w Witkach Wielkich, to byście szli do Witek, a że się rozbił we Wróblewie, to szanowni panowie pójdą malować do Wróblewa. Nie musicie się śpieszyć, do wieczora zdążycie. A potem, fajrant. Jasne? 
   - Bardzo jasne - bąknął Knysak.
   - No!...
   Grubas dostojnie podszedł do motocykla, z trudem go uruchomił i odjechał.
   - Chętnie bym mu namalował krzyż! - warknął Dębek.
   - Ostrożnie jeździ, ale może go w końcu ktoś rozjedzie - dodał Knysak. - Na marmoladę.
   Dębek westchnął.
   - Trzy godziny drogi w taki upał... Ale chodźmy, nie ma co gadać.
   - Mógłby nas odwieźć, po kolei...
   - Byśmy mu pochlapali dupę...
   Ruszyli obładowani, milcząc... Minęli planszę: DO WIDZENIA W JAROŃCU! Dębek splunął. Przed przejazdem kolejowym usłyszeli klakson, zeszli na pobocze. Minęło ich niebieskie BMW, podskakując na torach.
   - Ciekawe, czy jak któryś skurwiel nas zabije, to wymalują nam krzyż - zastanawiał się Knysak.
   - Pewnie wymalują, co mają nie wymalować. Grubas ma premię od tego - odparł Dębek.
   Nie zdążyli przejść przez tory, szlaban zagrodził im drogę.
   - Fajnie! - sapnął Knysak. - Może do jutra dojdziemy.
   Rozłożyli sprzęt na poboczu i usiedli.
   Nad nimi leciał samolot do dalekich krajów, zostawiając biały ślad na bezchmurnym niebie. Nawet tam nie spojrzeli.

K O N I E C

   


  



  


   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz