piątek, 17 czerwca 2016

BIAŁE KRZYŻE - odc. 5

   - W południe powinna być przerwa w robocie - zauważył po długim milczeniu Knysak. - Ogłaszam strajk!
   Dębek zachichotał.
   - Trzeba to było powiedzieć Grubasowi...
   Knysak wcisnął w asfalt kamyk. Miał zamiar go kopnąć.
   Z Jarońca słychać już było sielskie porykiwanie krów.
   - Powinienem mieszkać w mieście - stwierdził Dębek. - Jak ja nienawidzę wsi!
   - Tam byś się dopiero namalował. Wiesz, ile jest wypadków w miastach? Wiem, bo tam żyłem - Knysak westchnął tęsknie.
   - Robiłbym co innego...
   - Co?...
   - Sprzedawałbym na ulicy twoje widoczki  z gór i z morza...
   Znowu zamilkli. Było za gorąco na kłótnię.
   Weszli wreszcie do wsi, mijając napis: JARONIEC WITA! Dębek zapytał napotkaną staruszkę z laską:
   - Pani! Gdzie się rozbił student na motorze?
   - Co?... Jaki student?...
   - Był tu wypadek. Na motorze walnął w coś i się zabił na śmierć!...
   - A! Wczoraj?...
   - Może wczoraj...
   - Koło poczty...
   Poczta znajdowała się na drugim końcu wsi. Musieli iść jeszcze jakieś pięć minut.
   - Poczta u porządnych ludzi powinna być na środku - jęknął Knysak.
   Wieś była prawie wyludniona, już zaczęły się wczesne żniwa. Za malarzami szedł znudzony chłopak, zajadając grubą kromkę chleba ze szczypiorkiem.
   Przed pocztą szybko namalowali krzyż i usiedli na ławce. Chłopak skończył jeść, wytarł dłonią usta i gapił się na biały krzyż.
   - Czasem nie nadepnij - ostrzegł Knysak.
   - Co mam deptać - powiedział cicho chłopak. Odszedł powolnym krokiem, nie wiadomo gdzie, nie wiadomo po co.
   Dębek założył ręce na piersi i zamknął oczy.

c.d.n.
   
  

  


  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz