- W południe powinna być przerwa w robocie - zauważył po długim milczeniu Knysak. - Ogłaszam strajk!
Dębek zachichotał.
- Trzeba to było powiedzieć Grubasowi...
Knysak wcisnął w asfalt kamyk. Miał zamiar go kopnąć.
Z Jarońca słychać już było sielskie porykiwanie krów.
- Powinienem mieszkać w mieście - stwierdził Dębek. - Jak ja nienawidzę wsi!
- Tam byś się dopiero namalował. Wiesz, ile jest wypadków w miastach? Wiem, bo tam żyłem - Knysak westchnął tęsknie.
- Robiłbym co innego...
- Co?...
- Sprzedawałbym na ulicy twoje widoczki z gór i z morza...
Znowu zamilkli. Było za gorąco na kłótnię.
Weszli wreszcie do wsi, mijając napis: JARONIEC WITA! Dębek zapytał napotkaną staruszkę z laską:
- Pani! Gdzie się rozbił student na motorze?
- Co?... Jaki student?...
- Był tu wypadek. Na motorze walnął w coś i się zabił na śmierć!...
- A! Wczoraj?...
- Może wczoraj...
- Koło poczty...
Poczta znajdowała się na drugim końcu wsi. Musieli iść jeszcze jakieś pięć minut.
- Poczta u porządnych ludzi powinna być na środku - jęknął Knysak.
Wieś była prawie wyludniona, już zaczęły się wczesne żniwa. Za malarzami szedł znudzony chłopak, zajadając grubą kromkę chleba ze szczypiorkiem.
Przed pocztą szybko namalowali krzyż i usiedli na ławce. Chłopak skończył jeść, wytarł dłonią usta i gapił się na biały krzyż.
- Czasem nie nadepnij - ostrzegł Knysak.
- Co mam deptać - powiedział cicho chłopak. Odszedł powolnym krokiem, nie wiadomo gdzie, nie wiadomo po co.
Dębek założył ręce na piersi i zamknął oczy.
c.d.n.
Przed pocztą szybko namalowali krzyż i usiedli na ławce. Chłopak skończył jeść, wytarł dłonią usta i gapił się na biały krzyż.
- Czasem nie nadepnij - ostrzegł Knysak.
- Co mam deptać - powiedział cicho chłopak. Odszedł powolnym krokiem, nie wiadomo gdzie, nie wiadomo po co.
Dębek założył ręce na piersi i zamknął oczy.
c.d.n.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz