FOTOGRAFIA
Stałem w środku ogromnego tłumu, na panoramicznej fotografii - łebek szpilki, nierozpoznawalny przez chmury. Ale wiedziałem, że to jestem ja.
Ktoś z zielonego balonu, który zawisł nad nami, robił zdjęcie, zapewne w jakimś celu. Wszyscy mieli zadarte głowy, patrzące ku niebu. Trwało to kilka chwil, bo ludzie z boków już się rozchodzili i biegli do swoich mrówczych zajęć. Wokół mnie było ich coraz mniej, aż zostałem zupełnie sam.
Wyciągnąłem rękę w strone balonu. Ktoś rzucił mi jakiś przedmiot. Może woreczek ze złotymi monetami?
Nigdy do mnie nie doleciał...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz