CZAS
Galopowałem przez miasta, pola, lasy - siedząc na grzbiecie Czasu (wyglądał jak skrzyżowanie konia z jednogarbnym wielbłądem). Omijaliśmy niebezpieczeństwa, wojny, huragany, trzęsienia ziemi, powodzie.
Mój Czas był przyjazny i obłaskawiony. Na postojach karmiłem go z ręki, żartowaliśmy z przeszłości i uśmiechaliśmy się do przyszłości. Dwa razy wygraliśmy wyścig z jakimiś obcymi Czasami, raz przegraliśmy, trzy razy był remis.
Ale i tak wiedziałem, że już niedługo, znudzony, wyrzuci mnie z siodła i pogalopuje w siną dal beze mnie, a ja pójdę sobie dalej na piechotę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz