wtorek, 18 listopada 2014

SNY NIEDOBUDZONE (29)

   Prosto z ważnej przedwyborczej narady o przyszłości mojego miasta, zostałem porwany do  średniowiecza.
   Jacyś ludzie w rajstopach i dziwnych czapkach na głowach zaciągnęli mnie na sam szczyt kamiennej wieży i porzucili w mroku. Było mi zimno i głodno. Patrzyłem przez małe okienko na zupełnie pusty krajobraz i z przerażeniem czekałem, co stanie się dalej. W końcu zasnąłem na barłogu ze słomy, marząc o moim ciepłym domu. Kiedy się ocknąłem, stałem przed sądem inkwizycyjnym. Zakapturzeni ludzie o złych twarzach pytali mnie o coś w nieznanym języku, wściekli, że im nie odpowiadam... Potem wieźli mnie na drabiniastym wozie, gawiedź rzucała we mnie zgniłymi jabłkami i śmiała się z mojego wizytowego ubrania. Wśród wrzasku przywiązano mnie do słupa, podpalono stos...
   Obudziłem się. Wiceprezydent miasta ględził o modernizacji naszego Starego Miasta i o zamknięciu ruchu samochodowego na jego ulicach. Gdy skończył, klaskałem razem z innymi...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz