Sen niezbyt przyjemny...
Przyszedł do mnie sąsiad z naprzeciwka i powiedział, że chce umierać. Podrapałem się w głowę. Co to robić? Co tu robić?
- Wejdź - mówię - człowieku, usiądź spokojnie.
Usiadł, westchnąwszy.
- Co ci? - pytam.
- Chcę umierać - jęczy sąsiad, blady jakiś.
- Co tu robić? - myślę. - Po co? - mówię. - Słońce świeci, świat kwitnie. Wstań, podejdź do okna, zobacz, jak ptaki latają radośnie.
Podszedł, westchnąwszy.
- Patrz, piękne niebo. Nie żal ci? - pytam.
- Nie żal mi - odpowiada sąsiad.
- Co tu robić? Co tu robić? - myślę gorączkowo. Sąsiad stoi przy oknie i chce umierać.
- Ktoś zapukał do drzwi. Żona sąsiada.
- Gdzie mąż? - woła od progu.
- Tu! - krzyknął sąsiad i skoczył z okna...
Ale to ja leciałem ku ziemi. Była coraz bliżej, bliżej. Aż się obudziłem.
Potem napisałem wiersz i powiesiłem nad łóżkiem, nie wiem po co...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz