Tego dnia dzikowi Absurowi nie chciało się wychodzić na świat. Dał trochę pieniędzy dzikusce Absurdzicy i synowi Absorudzikowi, aby poszli do Wesołego Miasteczka, a sam usiadł przy oknie na swoim ulubionym dębowym krześle. Do końca dnia liczył piękne chmury, które chyba specjalnie dla niego napływały zza horyzontu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz