WATA
Podczas niedzielnego spaceru, przypadkiem trafili na odpust przy gotyckim kościele Świętej Barbary.
Weszli w hałaśliwy tłum dzieci i dorosłych,
który oblegał kolorowe stragany, gdzie wśród drewnianych zabawek i piszczących
baloników, leżały stosy twardych pierników, lukrowanych ciastek, a także słoiki
pełne najsłodszych cukierków na świecie. Ale jeszcze słodsza była wata cukrowa.
Do zmęczonego człowieka, bez przerwy kręcącego korbą, ustawiła się spora
kolejka.
Bajdoła zaciągnęła do niej Bajgóra i po
piętnastu minutach szczypali wargami nieziemską białą słodkość, przenosząc się
do dzieciństwa.
- Cudownie! - westchnęła Bajdoła.
- A ja zaraz kupię pistolet na kapiszony, a
tobie pukawkę na korek. Pobawimy się jutro w wojnę - powiedział Bajgór. Ale
Bajdoła mu zabroniła.
- Żadnych wojen u mnie!...
Bingo zaszczekał, domagając się swojej
porcji waty cukrowej. Podzielili się z nim resztkami…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz