ZIEMSKI JAN:
Ale wczoraj
narozrabiałem. Anioł nie przypilnował, diabeł podpuścił.
DIABEŁ:
Ja?!
ANIOŁ:
Absolutnie nie moja
wina.
ZIEMSKI JAN:
A moja, tak? To po
co ja was mam?
DIABEŁ:
Każdy człowiek
wybiera.
ANIOŁ:
A diabeł kule nosi.
Ja ostrzegałem.
ZIEMSKI JAN:
Widocznie za cicho.
DIABEŁ:
Nie przesadzaj. Nie
stało się nic złego. Takie tam figielki.
ZIEMSKI JAN:
Ale mi wstyd.
DIABEŁ:
Wstyd jutro
wyparuje.
ANIOŁ:
Racja, postaramy
się. Chciałem powiedzieć – postaram się.
(dzwonek, wchodzi
JAKIŚ INNY)
JAKIŚ INNY:
Panie Ziemski,
jesteś pan mi winien flaszkę, co najmniej. Szukała pana policja i straż
miejska, ale powiedziałem, żeś pan się dawno wyprowadził w niewiadomym
kierunku. I poszli sobie…

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz