PODWÓRKO
Moje dzieciństwo miało normalne podwórko otoczone domami – z trzepakiem, dużym śmietnikiem, z nieczynną pompą pośrodku, z kępkami trawy zadeptanymi przez nas podczas nieustającego biegania.
Bawiliśmy
się do zmroku, wrzeszcząc wniebogłosy: w chowanego, w berka, w Króla Lula, w
złodziei i policjantów, w wojnę. W Wielkanoc strzelaliśmy z puszek i z kluczy
od samego rana. Dziewczyny grały w gumę, chłopaki kopały piłkę, tłukąc raz na miesiąc
szybę na parterze.
Byłem nawet
przez jakiś czas dowódcą-generałem podwórkowej bandy, dzięki temu, że
opowiadałem wymyślone filmy wojenne. Niedługo, bo przegraliśmy wojnę na
kasztany z bandą z sąsiedniego podwórka.
Wszystko to
się skończyło, w dniu kiedy poszedłem do szkoły zapisywać zeszyty.
Zapisuję do
tej pory…

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz