KOMPROMIS
Wmówił sobie, że jest sztuką. Nawet kiedyś miała powstać Wyższa Szkoła Kompromisu, ale nie zgodził się ktoś ważny-niepojednawczy.
Najczęściej
był skuteczny, kiedy działał z bezkompromisową miną. Ćwiczył ją przed dyskusją
w pustym korytarzu przed lustrem.
I tak żył od narady do narady, od sesji do sesji, od
kłótni do kłótni.
Bardzo nie
lubił, jak jego żona ZASADA mówiła co rano:
- Wstawaj,
zgniły kompromisku!
Zaciskał
zęby. Raz tylko wściekły trzasnął drzwiami łazienki i zamknięty nie wychodził z
niej przez trzy godziny…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz