HORYZONTY
Wędrowałem w stronę poszarpanego horyzontu, jak za dawnych lat, z plecakiem i z małym namiotem; powoli, uważnie rozglądając się, jakbym szukał miejsca na wieczorny postój. Nie śpieszyłem się, wierząc, że horyzont można przekroczyć w każdej chwili, bo mi nie ucieknie. Trzeba tylko chcieć…
- Trzeba
tylko chcieć! - odpowiedziały jaskółki w moim języku. One przekraczały
horyzont, kiedy tylko miały ochotę…
A ja
szedłem, szedłem, aż do wschodu słońca, które wróciło stamtąd. Tylko dla mnie.
Aby mi świecić!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz