Odkąd
pamiętam, ptaki zawsze mnie lubiły i siadywały na parapecie. Ja też je lubię,
bo ubarwiają moje istnienie.
To
przedziwne, genialne stworzenia, żyjące na świecie od milionów lat, starsze od
ludzi i nawet od okien. Zawsze podziwiam ich fantastyczny lot na niebie. Są
naprawdę wolne; nie to co ludzie, nie to co okna.
Przyjaźnię
się – można tak powiedzieć – od zeszłego roku z gołębiem, całkowicie białym. Co
najdziwniejsze, zawsze mnie odwiedza, kiedy mój wiolonczelista ćwiczy kwartet
Mozarta. Przylatuje z daleka na pierwszy mozartowski dźwięk. I słucha…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz