KULA
Kolorasowie o kolorze kredowym, mieszkali na uboczu, absolutnie nie wierząc, że Planeta Barw jest kulą.
- Przecież
to śmieszne - mówili. - Wszyscy byśmy pospadali do różowego nieba.
- Jest
płaska w swoim kole, które przesuwa się podczas naszego chodzenia. Nie
widzicie? Trzeba wierzyć oczom - przekonywali twierdzących, że planeta jest
kulista jak brązowa pomarańcza.
- Trzeba
Kredowych jakoś przekonać? - postanowili Zieloni, najbardziej wykształceni.
- Ale jak,
ale jak? - głowili się co piątek.
Wreszcie w
którąś sobotę Zielony o numerze 444 wpadł na pomysł i o mało się o niego nie
przewrócił.
-
Słuchajcie, słuchajcie! Wiem, jak ich przekonać - oznajmił. - Wybudujemy
ogromny latawiec z miejscem dla któregoś z Kredowych i wypuścimy go nad naszą
planetę.
Latawiec
koloru rdzawego powstawał chyba przez miesiąc. Był piękny, rozłożysty, z
wygodnym fotelem.
Z trudem
został przeniesiony do kredowej osady.
- Jeśli
chcecie się upewnić, że Planeta Barw jest płaska, poszybujcie nad nią - powiedział Zielony 444 do zgromadzonych
Kredowych.
- Dobrze -
zgodził się najodważniejszy o najbardziej kredowej twarzy. - Polecę z
przyjemnością. Na pewno zobaczę ogromny placek.
Nudzący się
wiatr, dmuchnął od dołu i rdzawy latawiec z odważnym Kredowym poszybował w górę
– na uwięzi długiej srebrzystej liny. Wysoko, wysoko!
Wszyscy
zastygli w oczekiwaniu.
Wreszcie
tłum usłyszał okrzyk z różowego nieba:
- Hej, hej!
To kula! Żyjemy na wielkiej kolorowej kuli!... Jaka ona piękna!!!
Wszyscy Kredowi
chcieli to zobaczyć i wielki latawiec kursował w górę i w dół przez całe lato…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz