JESIEŃ
Mój Drogi Aniele!
Wykorzystując ostatnie tchnienia – że tak powiem – przedjesiennego czasu, usiadłem na lekko wilgotnej parkowej ławce i patrzyłem z zaciekawieniem na zielony jeszcze kasztanowiec szlachetny, który posłał mi przyjaźnie pożółkły już trochę liść.
- Dzień dobry - powiedziałem głośno, nie widząc za plecami człowieka zbierającego pierwsze kasztany.
- A, dzień dobry, dzień dobry! - usłyszałem. - Ja pana chyba skądś znam…
Obejrzałem się i zobaczyłem znajomego staruszka z ulicy Zygmunta.
- Jestem jesień - zażartowałem trochę speszony.
- E tam - zaskrzeczał staruszek. - Jesień przyjdzie dopiero za trzy dni…
I zniknął, jakby nigdy nic, za krzakiem obsypanym białymi kuleczkami do przydeptywania.
Twój na zawsze
Michał syn Edwarda
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz