środa, 25 sierpnia 2021

BAJKI KRÓTAJKI - 31 (z książki - 2019 r.)

KAŁUŻA

   Najpierw była mała – ulubiony basen dla wróbli, które myły sobie w niej piórka. Dzieci też uwielbiały moczyć tam swoje nowe buciki, albo hulajnogą dzielić ją na dwie części…

   W południe zaszło niespodzianie słońce i zaczął padać deszcz.

   - Och, nareszcie - ucieszyła się Kałuża. - Groziło mi już wyschnięcie.

   Najpierw spadło kilka kropli, potem coraz więcej, więcej… Oberwała się jedna chmura, druga, trzecia. Potem nikt już nie liczył – bo wszyscy się pochowali.

   - Ojej, wodospad! - jęknęła Kałuża.

   Rosła, rosła… Już nie miała brzegów. Łączyła się z innymi kałużami. Właściwie nie wiadomo było, gdzie zaczynają się i gdzie kończą…

   Spływały do kanałów, z kanałów do rzeki, która z coraz większą prędkością płynęła na łeb na szyję!

   - Gdzie? Dokąd? - pytały przestraszone kałuże.

   - Do morza - wysapała zmęczona już rzeka. - Odpocznę tam wreszcie. Do wielkiego morza, które łączy się z jeszcze większym oceanem. Odpocznę tam wreszcie.

   - To my też chcemy razem z tobą - wykrzyknęły kałuże.

   - Nie ma sprawy. Tylko trzymajcie się mnie - odparła rzeka i popędziła szybciej.

   Deszcz przestał padać, bo w chmurach zabrakło już wody.

   Na horyzoncie majaczyło błękitne morze. Było coraz bliżej, bliżej.

  Nagle nasza mała Kałuża zatęskniła za wróblami i dziećmi…

   - Może wrócę tam kiedyś - westchnęła. - Do wielkiego miasta…




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz