- Gdy byłem barmanem na statku, miałem obrzydliwe marzenie, żeby umarł kapitan. Wyobrażałem sobie, że mógłbym wtedy dowodzić na mostku - zwierzył mi się barman.
- Kapitan nie umarł? - spytałem.
- Nie. Raz go spiłem do nieprzytomności, ale stery przejął pierwszy oficer, abstynent - westchnął barman.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz