SĄD
Była
kwitnąca wiosna, kiedy dzik Absur został postawiony przed sądem za
włóczęgostwo.
- Dokąd
pozwany właściwie idzie - spytał sędzia, ziewając, bo nudziła go ta praca.
- Idę
donikąd - odparł Absur.
Sędzia spojrzał na zegarek.
- To
znaczy, gdzie jest to donikąd?...
- Nikt nie
wie, gdzie jest. Właśnie chciałbym się dowiedzieć, Wysoki Sądzie…
Absur spojrzał głęboko w oczy sędziego.
- Ogłaszam
przerwę obiadową!...
Sędzia
machnął ręką i zniknął za wielkimi drzwiami.
Dzik Absur
nie poszedł na obiad, tylko dyskretnie opuścił gmach sądu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz