poniedziałek, 15 lipca 2019

CIEŃ NIEBA - 6


MIEJSCE

 Mój Drogi Aniele!
   Dzisiaj rano spojrzałem w mokrą szybę mojego okna, które znajduje się blisko Nieba, bo jest na dziesiątym piętrze i pomyślałem:
   - Co ja tu robię? Przecież mogłem być gdzieś indziej. Mogłem być innym człowiekiem. Ale mogło mnie w ogóle nie być!...
   I ta ostatnia myśl sprawiła, że przestał padać deszcz, wyjrzało słońce i moje miasto stało się jasne, czyste i piękne. Zamiast jechać powolną windą, zbiegłem po schodach bez zadyszki, kot sąsiada z parteru przywitał mnie przyjaznym miauknięciem, a przed domem spotkałem gromadkę dzieci, które chórem powiedziały mi „dzień dobry”. Poszedłem na Rynek. Uśmiechnięci ludzie zbierali, zupełnie bezinteresownie, ostatnie śmieci i rozbite butelki po wczorajszej muzycznej imprezie; wymieniali się doświadczeniami z rynku pracy i z korzystnych promocyjnych zakupów; a nawet zauważyłem, jak jeden pan wymieniał znaczki pocztowe na mosiężne dzwonki z drugim panem… Raj na ziemskim Rynku! Gołębie gruchały, dziobiąc słodkie okruchy rzucane przez straż miejską, fontanna z trójzębu Neptuna tryskała z rozkosznym szumem, para młodych ludzi z napisem SŁODKOŚĆ na czapkach rozdawała za darmo czekoladowe cukierki…
   Nagle ze wschodu przypłynęła ciemna chmura i lunął deszcz. Wszyscy rozbiegli się, pochowali w podcieniach. Tylko ja stałem na środku Rynku, mokry jak kura, szukając w torbie parasola, który został w domu.

Twój na zawsze
Michał syn Edwarda



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz