Punktualnie o godzinie dwudziestej drugiej wdarła się do baru jakaś wściekła kobieta czerwona na twarzy i zaczęła wrzeszczeć:
- Udławcie się tym morzem wódy, niech wasze gardła się zatopią! Niech wam zakołysze się Ziemia, matka nasza i spadnijcie na same dno! Amen!...
I wyszła, trzaskając drzwiami, aż się zakurzyło.
- Boże święty, kto to był? - spytałem trochę przestraszony.
- Duch tego baru. Spokojnie - odparł barman i nalał mi podwójną brandy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz