… Ktoś zawołał do
mnie,
ale z daleka nie
mogłem rozpoznać
– kto.
Zawołał jeszcze
raz,
niezrozumiale,
machnął ręką
i odszedł,
już nie patrząc na
mnie.
Zniknął za
jesiennymi drzewami.
Chyba był to mój
sobowtór,
którego często
spotykałem w młodości.
Ciekawe, czy się
postarzał.
M.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz