środa, 25 lipca 2018

"INDIOMY" - ODC. 44 (Z KSIĄŻKI)


44

   Usnąłem po kilku kieliszkach brandy i wreszcie zaczął wyświetlać mi się sen.
   Byłem znowu starym Michałem, pobolewał mnie nawet kręgosłup i lewe kolano.
   Siedziałem na zwalonym pniu, w lesie, ogołoconym prawie z drzew i było mi swojsko. W oddali zobaczyłem zbliżającego się człowieka w swetrze i dżinsach. Sprawnie przeskakiwał leżące na ziemi drzewa.
   Był to Marek, ale jakby mniej mi znany. Nie ten z mojego lustra. Zatrzymał się przede mną, bez uśmiechu, z zupełnie obojętną maską.
   - O! Znajomy! - powiedziałem. - Znowu chcesz się ze mną zamienić?
   - Nie. Chcę ustalić pewne szczegóły - odparł Marek znajomym mi głosem.
   - Tak jest, szefie. Mam wstać?...
   - Możesz siedzieć, jeśli ci wygodnie… Nie jestem twoim szefem…
   - Mam ci dać sprawozdanie z mojej idiotycznej działalności?...
   - Nie musisz. Wszystko wiemy. Jesteś pod stałą obserwacją. Nie wyczuwasz tego?...
   - Wyczuwam… Kto mnie obserwuje? Możesz mi powiedzieć?... Genowefa? Jola? Kurier?...
   - Nieważne. Może oni, może nie oni. Do tego nie potrzebujemy ludzkich zmysłów… Na razie sprawujesz się dobrze. Nie robisz za dużo głupstw…
   - Jak długo mam być tym Indiomem w twojej skórze?...
   - Idiomem? Nie jesteś jeszcze nim. Jesteś w pierwszej fazie kandydatury…
   - O, Boże...
   - Bóg nie ma z tym nic wspólnego…
   - Tak sobie tylko westchnąłem…
   - Źle ci w skórze młodego człowieka?...
   - Momentami bardzo dobrze…
   - No!...
   - Ale nieraz piekielnie się nudzę. Nie mógłbym czegoś robić, oprócz rozdawania pieniędzy, których nie zarobiłem?...
   - Może przyjdzie czas, że dostaniesz ważne zadania. Może nawet takie, które zaważą na losie ludzi. Mówiłem. Jesteś kandydatem Indioma, sprawdzamy cię… Muszę już iść…
   - Poczekaj. Nie mógłbyś powiedzieć mi coś więcej o sobie. O Marku, znaczy. Nic o nim nie wiem i mogę robić różne gafy…
   - Nie musisz wiedzieć. Jak będzie potrzeba, to się dowiesz, jak dowiedziałeś się o adresie i dacie urodzenia… Po co ci szczegóły? Masz swój świat Michała w swoim mózgu. Powinien wystarczyć…
   - Wystarcza w zasadzie… Lubię ten mój prawdziwy świat…
-  Niech będzie, że prawdziwy… Zostawiliśmy ci go, ze szczegółami. Miej go sobie. Muszę już iść… Aha, chodź częściej na siłownię. Mięśnie ci sflaczały…
   - Z Jolą?...
   - Możesz z Jolą, możesz z innymi. I mniej pij, bo nie dasz rady dziewczynom…
   Indiomowy Marek spojrzał na mnie kpiąco i zniknął.
   A ja obudziłem się z pustym kieliszkiem w ręku… Poczłapałem do łazienki, zobaczyć, jak wyglądam.
   Byłem Markiem z podkrążonymi oczami...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz