38
Nie mogłem się powstrzymać. Co jakiś czas
otwierałem mój sezam pełen nowiutkich banknotów i patrzyłam na nie jak głodne
dziecko na ciastko za szybą.
- Ciekawe, ile tego może być - zastanawiałem
się nieraz.
Ale jakie to miało znaczenie i tak tego
wszystkiego nie mogłem wydać. Najwyżej na lepszy alkohol, najdroższą szynkę,
markowe dżinsy i koszulę.
- Biedny bogacz. Banknotowy Midas. Pewnie
jutro kurier z kpiącą miną znowu poda mi nową paczkę bez adresu…
Zasunąłem szuflady.
- Rozdałbym to potrzebującym ludziom. Ale
czy mogę? Czy nie dostanę za to jakiejś piekielnej kary? - pomyślałem.
Zadzwonił telefon. Myślałem, że znowu Jola z
erotyczną propozycją.
- Możesz - odezwał się jakiś męski
przytłumiony głos.
Zdębiałem!
- Kto mówi?!...
- Nieważne. Możesz rozdawać…
- Halo!...
Wyłączył się!
- Macie podsłuch w moim mózgu? - krzyknąłem.
Ale nikt mi nie odpowiedział…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz