piątek, 15 czerwca 2018

"INDIOMY" - ODC.4 (JUŻ W KSIĄŻCE)


4

   Właściwie u mnie nie działo się nic ciekawego. Marazm, po latach szaleństwa i zmieniających się co miesiąc planach na przyszłość.
   Ale pewnego dnia zauważyłem, że ktoś mnie śledzi.
   Facet w moim wieku łaził za mną co najmniej przez godzinę, nie patrząc na mnie wcale. Przyśpieszałem, on też; zwalniałem, on też. Nie wyglądał groźnie, ale jego twarz była mi jakby znajoma, majaczyła z mroków dalekiej przeszłości.
   - Podejść do niego i spytać, o co mu chodzi? - zastanawiałem się. - Ale to może być śmieszne. Albo niebezpieczne.
   Więc szliśmy tak ze sobą, jak dzieci podczas zabawy w złodziei i policjantów, udając, że to najnormalniejsze na świecie.
   - Ale co on może mi zrobić? Nie pamiętam, żebym popełnił jakieś straszne czyny.
   Przebiegłem w myślach po ostatnich dniach, miesiącach, a nawet latach...
   - Nic złego… No, trochę narzekałem na rządzących i na podwyżki cen, ale przecież nie żyjemy w czasach jakiejś dyktatury.
   Zobaczyłem na postoju jedyną czekającą taksówkę, wsiadłem pośpiesznie.
   - Na ulicę Zygmunta - powiedziałem spokojnie, szukając na chodniku upierdliwego szpiega. Nie zauważyłem go.
   Ruszyliśmy. Byłem bezpieczny pod blaszanym dachem.
   - Mam nadzieję, że facet nie wie, gdzie mieszkam - pomyślałem. - Ale jeśli to był jakiś Indiom, to wie, kurde.
   Zaśmiałem się głośno, a kierowca taksówki spojrzał na mnie dziwnie…




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz