6
Pod moim
domem spotkałem wąsatego faceta w prochowym płaszczu.
- Nie wie
pan, pod którym mieszka Paweł Szczęsny? - spytał.
- Nie znam
ludzi z mojego domu po nazwiskach - odparłem. - Jak wygląda?
- Mały
taki. Chodzi zawsze z czerwoną teczką…
- Ma
psa?...
- Chyba nie
ma…
- Niestety,
nie mogę panu pomóc… Przepraszam, śpieszę się - powiedziałem.
- Szkoda -
westchnął wąsaty facet. Zawiał wiatr ze wschodu, porywisty. Odkleił mu się wąs.
I twarz
wydała mi się jakby znajoma.
Wąsaty
facet w prochowym płaszczu zniknął jak kamfora. Zakląłem głośno.
- Pan
klnie, panie Michale? Nie spodziewałam się po panu takich wyrazów spod budki z
piwem - usłyszałem. To sąsiadka z mojego piętra wychodziła ze swoim jamnikiem
na codzienny spacer.
Ciekawe, że
następnego dnia spotkałem kilku nie za wysokich mężczyzn z czerwoną teczką.
Dwóch na ulicy Zwycięstwa, trzech na ulicy Barbary i jednego w autobusie numer
pięć.
- To wszystko jest nienormalne. Ktoś mnie
sprawdza? Ale po co? - myślałem gorączkowo. - Przecież nie zrobiłem nic złego…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz