poniedziałek, 22 stycznia 2018

MY - 29

KAC

   Dzień był bezsłoneczny i przeddeszczowy. Leżałem ze strasznym kacem, Cień spał obok zwinięty w kłębek.  Po wczorajszych tańcach i swawolach w domu panował niebywały bałagan. Puste butelki w dziwnych miejscach, świece wypalone, krzesła w nieładzie, kanapki z łososiem niedojedzone, a czerwona żarówka nocna rozbita.
   Pierwszy przebudził się Cień.
   - Fajnie było w sumie - powiedział bez przekonania, przeciągając się.
   - Fajnie - przytaknąłem w półśnie.
   Trzeba było wstawać i trochę posprzątać.
   - A kto stłukł czerwoną żarówkę? - spytałem.
   - Przecież nie ja! - zaperzył się Cień. - Pamiętasz, co ty wyprawiałeś?
   - A pamiętasz, co ty?... Wszystko jedno. Czerwone światło nie przystoi na co dzień - stwierdziłem.
   Cień ziewnął.
   - Wiesz co? Jednak najlepiej, gdy jesteśmy sami…
  - No, jest trochę spokojniej - przyznałem mu rację i poszedłem kuśtykając do łazienki; a tam, nie wiadomo dlaczego, zalana podłoga.
   - O, nie!...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz