Ten betonowy dom był trochę biały, trochę niebieski przechodzący w zieleń, z wysokim kominem, któremu wydawało się, że jest masztem żaglowca.
Najdziwniejsze, że nie miał fundamentu i dlatego nie mieszkali w nim ludzie, bo bali się, że może się wywrócić.
Miał za to aż sześć pięter i niezliczone okna, ale bez szyb, bo kto by je mył?
Stał sobie ten dom w środku hałaśliwego miasta o bardzo długiej nazwie, zaniedbany i samotny. Pustymi oknami obserwował niebywały rwetes ludzkiego życia. Małe - jak mrówki - ludziki bez przerwy gdzieś się śpieszyły, jakby je ktoś popędzał. Może bezlitosny czas? Tylko w nocy było trochę spokoju i dom mógł porozmawiać sobie z Księżycem.
Pewnej wiosny na szóstym piętrze bez czynnej windy, zaraz przy oknie, para miejskich gołębi uwiła z mozołem gniazdo...
I to był początek PTASIEJ KOLONII!
C.D.N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz