niedziela, 22 stycznia 2017

ZA ŚWIATEM - Odc. 50

   Byłem tylko z Jolą.
   - Dziwisz się, że nie śmieję się i nie wygłupiam? - powiedziała, patrząc na mnie smutno.
   Szliśmy powoli prawie pustym korytarzem, do miejsca, które znała tylko ona.
   - Nie dziwię się, to wszystko wcale nie jest śmieszne...
   Chciałem ją objąć i przytulić, ale nie miałem odwagi.
   - Ja tylko udaję beztroską, płochą, wesołą idiotkę...
   Nagle siadła na najbliższej ławie i ukryła twarz w dłoniach.
   - Jak już tak dalej nie mogę! Chce mi się wyć i gryźć te zimne ściany, bić i kopać tych wszystkich napotkanych poprzebieranych błaznów. Mam dość! - krzyknęła mi do ucha.
   - Cicho, Jolu - szepnąłem i objąłem delikatnie jej szczupłe plecy.
   - Nie będę cicho! Chcę zniknąć! Mam po dziurki w nosie bawienia się w takie życie. Mam dość tych fałszywych uśmiechów, fałszywych snów, fałszywych tańców i tego wiecznego udawania. Nie chcę!...
   - Jolu...
   - Co, Jolu? Co Jolu?! Wcale nie mam na imię Jola! Nie pamiętam już jak mam naprawdę na imię. Już prawie nic nie pamiętam STAMTĄD... Ty byłeś tam niedawno, to jesteś szczęśliwy. Jeszcze nie ma w tobie tej potwornej pustki...
   - Musimy wyjść z tego poziomu - usiłowałem zmienić temat. - Tak mówił Paweł, Jolu... Jak mam do ciebie mówić? Może chcesz naczej?...
   - Wszystko mi jedno...
   Wstała, wytarła łzy przedramieniem.
   - Już dobrze. Przepraszam, musiałam się wygadać. To nagle we mnie pękło. Przepraszam, Michałku. Już nie będę...
   - Nie masz za co przepraszać. Ja cię rozumiem, bardzej niż myślisz...
   Pocałowała mnie w policzek. Jakiś facet przechodzący obok się obejrzał. Jola pokazała mu język.
   - Idziemy do następnego absurdalnego poziomu. W porządku, wracam do roli przewodniczki. Przewodniczki donikąd...
   Zaśmiała się jak dawniej i klepnęła mnie z całej siły w plecy.
   - Chodź i nie oglądaj się za siebie...

C.D.N.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz