Do mojego pracowitego snu zapukała bezsenność, głośno, natarczywie.
- Otumianiasz naszego człowieka - zaczęła, kiedy sen wpuścił ją niebacznie za próg - wypaczasz świętą rzeczywistość, podniecasz go dziewczynami gołymi, posyłasz na bezsensowne krwawe wojny, zmuszasz do podróży donikąd, zamulasz jego mózg bajkowymi marzeniami, a przede wszystkim wchodzisz mi w drogę, ty mglisty kretynie...
I tak bezsenność gadała do trzeciej w nocy, aż w końcu mój sen nie wytrzymał i wyrzucił ją przez okno, gdzie przyjemna rzeczywistość zmieniła się w deszcz, pluchę i zimno.
A ja usnąłem tak głeboko, że nawet nie pamiętałem potem, co mi się śniło...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz