środa, 22 października 2014

SNY NIEDOBUDZONE (2)

   Ta kolejka była gigantyczna.
   Kiedy spojrzałem na nią z lotu ptaka, wiła się kilometrami, jak kolorowy wąż-meander. Jej początek rodził się w czeluści tunelu wydrążonym w skalistej górze, na której stały ruiny zamku, natomiast koniec tonął w gęstym lesie, ciągnącym się aż po horyzont.
   - Jak tu się włączyć do tej kolejki? - usłyszałem jakiś obcy głos, jakby z góry, a może z dołu. Mój głos wewnętrzny kazał mi polecieć na szczyt zrujnowanej wieży zamku.
   Usiadłem na wapiennej blance i kiwając nogami nad przepaścią, patrzyłem jak wąż ludzki pełznie powoli - znikąd donikąd,

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz