Szliśmy ścieżką, biegnącą przez puste, jesienne pola. Słońce świeciło już nisko. Było właściwie pięknie, jeśli potrafiło się to szare piękno dostrzec...
Potknąłem się boleśnie o sterczący kamień, zakląłem.
- Mógłbyś nie kląć? Taka cisza, że usłyszą cię w mieście - powiedział mój Cień.
- Ty nie wiesz, co to jest ból...
- Trzeba było włożyć buty, a nie tenisówki; lato już minęło. A skąd ty wiesz, czy tego kamienia też nie boli? - zaśmiał się Cień.
- Co ty pleciesz?...
- Nie uwierzysz, ale wczoraj śniło mi się, że jestem skałą, nadmorską. Rozmawiałem z falami...
- Coraz mniejszy, mniejszy. Byłeś wypłukiwany...
- Tak. Żaliłem się cieniom fal...
- Powoli zamieniałeś się w piasek...
- Skąd wiesz?...
- Bo to też śniło mi się wczoraj, mój drogi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz