czwartek, 2 października 2014

CIEŃ (72)

   Z różnych powodów byłem zły na cały świat i nie odzywałem się do nikogo, nawet do mojego Cienia, który nie wiedząc o co chodzi, krążył po domu smutny i osowiały.
   - Ja też nieraz jestem zły na ciebie, ale nie milczę wtedy jak skała - powiedział wreszcie i stanął na rękach, aby mnie rozbawić.
   Nie rozbawił.
   - Jak to jest - ciągnął dalej, niezupełnie zmieniając temat. - Gdy mam złość w sobie, to jestem uosobieniem zła? A zło czynione jest dla jakiegoś pożytku, którego sobie nawet nie uświadamiamy, czy dla samej przyjemności patrzenia na szkody, jakie wyrządza? I wreszcie, gdy zło zderzy się z dobrem, łączy się jakoś z nim, czy też nic nie zostaje z jednego i z drugiego?...
   Przestał na chwilę.
   - Wiesz? Myślę o tym często, kiedy patrzę na was ludzi - dokończył.
   Rozbawił mnie jednak.
   - Przestań już, mój zły Cieniu. - Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - powiedziałem mimo woli.
- No, właśnie. Więc przestań być zły na świat. Zresztą on nawet nie zwraca na ciebie uwagi i jest mu wszystko jedno, co o nim myślisz - dodał Cień i nie wiadomo czemu, powiedział: "dobry wieczór", chociaż było dopiero wczesne popołudnie.
   Ale co dziwne, wieczór tego dnia mieliśmy dobry i całkiem przyjemny, a moja złość oddaliła się na jakiś czas i na jakąś daleką albo niedaleką odległość... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz