Mój Drogi Aniele!
Nad ludźmi rozsianymi po świecie przez cały czas wisi COŚ, co można oczywiście nazwać: fatum, zły przypadek, pech, gradobicie i inne trudno nazywalne nieszczęścia, o których obficie piszą w sensacyjnych gazetach. Ale na ludzi zlatują także: szczęście, powodzenie, wielkie wygrane, niewytłumaczalne talenty i inne podobne dobrodziejstwa sprawiające, że życie jest przyjemne i atłasowe. O tych szczęściarzach też piszą w gazetach rozmaitych i pokazują z lubością w telewizji - pięknych, opalonych, uśmiechniętych, fenomenalnie ubranych na tle jachtów i błękitnych basenów. A wszyscy nieszczęśnicy, oglądając takie obrazki, zgrzytają zębami. Tym w czepkach urodzonym zazdroszczą także szarzy ludzie, którym nie poszczęściło się w tej wielkiej loterii i muszą codziennie zapychać do znienawidzonej roboty. Tych jest najwięcej...
A gdzie ja jestem? Tak, wiem. Bardzo pilnujesz, abym był pośrodku - jedną nogą trochę w szczęściu, drugą nogą trochę w pechu. I na ogół to szczęście i nieszczęście - jak na razie - nie są za duże. Tak więc pilnujesz mojej głowy, żeby jej się nie poprzewracało i łatwo doprowadzało do równowagi. No, dzięki za to, mój kochany Aniele!
Twój na zawsze
Michał Wroński
(syn Edwarda)
5 VII 2012 - W miejscu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz