TŁUM
Znajdowałem się na wielkim placu, w samym środku tłumu, któremu o coś chodziło, bo wykrzykiwał: NAPRZÓD! CHODŹCIE Z NAMI!... Ale nikt się nie ruszał, ponieważ tłok był taki, że nie można było postawić kroku. Stałem ściśnięty między grubasem a bosonogą dziewczyną i myślałem, jak by się stamtąd wydostać, kiedy spostrzegłem, że wszyscy wkoło patrzą na mnie jakoś dziwnie…
- On nie
nasz! - syknęła bosonoga do grubasa.
- Nie nasz!
- krzyknął grubas i usiłował mnie schwytać, ale nie dał rady, tak było ciasno.
Tłum
zafalował i zaryczał:
- Tam jest
nie nasz! Tam jest nie nasz!
Wiedziałem,
że to mój koniec.
- Boże,
żeby się obudzić. Natychmiast!...
Ale zamiast
tego reżyser snu zamienił mnie w muchę, która odfrunęła sobie poza plac,
patrząc radośnie, jak tłum naparza się w poszukiwaniu NIENASZEGO.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz