Michale!
Zawsze dziwiłeś
się, kiedy w najważniejszych momentach Twojego życia występowała PIĄTKA. Urodziłeś
się 25 maja 1945 roku, w piątek, o godzinie piątej po południu, w domu o
numerze piątym. I od tego momentu PIĄTKA wplątuje Ci się do każdego ważnego
dnia; nie muszę przecież przypominać, o jakie dni chodzi, bo sam je doskonale
pamiętasz.
Otóż mogę Ci
wyjawić (bowiem dowiesz się o tym dopiero w przyszłości): mam numer pięć
miliardów pięćset pięćdziesiąt pięć milionów pięćset pięćdziesiąt pięć tysięcy
pięćset pięćdziesiąt pięć, czyli bardziej obrazowo – 5555555555, dziesięć
piątek. Dziesięć haczyków, którymi wyławiam
Twoje dni.
Nie zdajesz
sobie sprawy, że liczby rządzą - nie
tylko waszym – światem. Zawsze dostawałeś
w szkole z matematyki naciągane trójki i żadne moje siły nie zdołały wcisnąć
mojej piątki, nawet z minusem. Tylko na maturze udało mi się podrzucić Ci
ściągę i ku osłupieniu komisji egzaminacyjnej napisałeś pracę na PIĄTKĘ!
Pamiętasz?... Pewnie, że pamiętasz. Upiłeś się do nieprzytomności pierwszy raz
w życiu, trzema piwami i ledwo dotaszczyłem Cię do domu.
Wyjawię Ci teraz
pewną tajemnicę: otóż Twój nauczyciel matematyki PAN ZAJFRYD, który tak często
stawiał Ci dwóje, aby je z trudem zamieniać na tróje z minusem, bardzo Cię
lubił. Wiesz za co? Za to, że potrafiłeś pisać zwariowane, jak mówił,
wypracowania z polskiego; czytał je po kryjomu, spotykając się z PANEM PYKĄ od
polskiego… Tak było!
Chętnie
przepytałbym Cię z tabliczki mnożenia, ale wiem, że nie jest Ci do niczego potrzebna. Więc zostań już do końca życia w
obłokach bez liczb.
Muszę dzisiaj
pamiętać, aby Ci przypomnieć, że masz kupić dwa kilo kartofli zamiast
kilograma, bo przychodzą na obiad wnuki!
No, trzymaj się.
Wywrócą trochę Twój dom, ale wszystko wróci do normy.
Twój Anioł
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz