WĘZEŁ
Siedząc na chybotliwej łodzi, musiałem rozwiązać wielki i skomplikowany żeglarski węzeł. Stał nade mną marynarz słodkich wód z batem i pomrukiwał groźnie przez fajkę:
- Szybciej, mówię, szybciej! Bo nie dostaniesz dyplomu. A bez dyplomu nie pożyjesz, robaczku!
Udało mi sę rozwiązać węzeł po długiej mordędze. Odetchnąłem z ulgą. Pożyję.
- A teraz, robaczku, zawiąż to z powrotem, jak było - zaśmiał się marynarz słodkich wód.
Na szczęście, zachwiał się i wpadł do wody. Nie umiał pływać...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz