Mój Drogi Aniele!
Człowiek nigdy nie jest zupełnie zadowolony ze świata, a nawet czasem z samego siebie. Nie mówię o Twoim podopiecznym - Michale synu Edwarda, ale tak ogólnie.
Właśnie nastała fala nieziemskich upałów, naprawdę nietypowych na naszej szerokości geograficznej; dzisiaj było prawie 40 stopni w najciemniejszym cieniu, nawet moim. Duchota, pot spływa, a język woła: pić, pić!... Wszyscy chodzą, nawet ci co nie muszą i jęczą, i narzekają - zupełnie, jakby to nie było lato, a zima. A przecież zimą też narzekają: ale mróz, ale mróz - jakby to nie była zima, a lato.
Tak to jest z nami - ludziskami!
A ja wszedłem sobie do wanny z zimną wodą, popijam wodę mineralną i piszę ten list, dziękując Ci za WSZYSTKO, nawet za taką piekielną pogodę.
Twój na zawsze
Michał Wroński
(syn Edwarda)
P.S. Podobno w przyszłym tygodniu maja padać ulewne deszcze i wiać huraganowe wiatry. Pomyślałem, że ten stary parasol nie wytrzyma, więc kupiłem nowy. Ale może nie będziemy musieli go używać? Wydaje mi się, że Ty, mój Aniele, nie lubisz ulew i huraganów. MW
3 VII 2012 - W miejscu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz