ROWERY
Miałem w życiu kilka. Trzy, może cztery…
Pierwszy –
na trzech kołach. Mam z nim zdjęcie, jak jeżdżę wokół klombu w parku pełnym
liści.
Najpiękniejszym rowerem była zielona kolarzówka o trzech biegach,
prezent na piętnaste urodziny od ojca. Jeździłem na niej daleko do lasu w
Blachowni.
Od
szesnastego roku życia wolałem wędrówki na piechotę, więcej się wtedy widziało.
Nie wiem, co się stało z kolarzówką. Pewnie przywłaszczył ją sobie młodszy brat
Sławek…
Teraz, gdy
mi się zechce, jeżdżę kilka minut na domowym rowerku bez kół, który stoi smutny
w pustym pokoju dzieci…
1 V 2023

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz